O Tusku, przy Tusku, w ramach Tuska
Kilka słów o cesarzu Europy i jego powrocie.
Jaki jest Tusk każdy widzi. Jedni widzą w nim zbawcę kraju (tudzież utraconej jakiś czas temu, przez PO pozycji bezkonkurencyjnego lidera opozycji) Midasa polskiej polityki i tego kogoś kto zjednoczy niechcących się zjednać. Inni zaś - zło wcielone, źródło wszelkiego nieszczęścia, samobójstw najbiedniejszych i kwaśnych opadów.
Wypowiem się osobiście z perspektywy 20paro latka, który rządy Tuska pamięta jako jedne z pierwszych w swoim świadomym życiu. Z perspektywy osoby, która nie prowadziła samodzielnego życia w tamtym okresie, a same ostatnie lata rządów PO wspomina jako przyśpieszony kurs życia w dorosłym życiu (z powodów, o których nie będę tutaj pisał).
Faktem jest to, że każdy rząd i każdy obóz polityczny będzie miał inne cele władając tym krajem. Faktem jest również to, że polityka prowadzona przez obóz PO-PSL była skupiona na innych aspektach funkcjonowania państwa oraz w innych proporcjach pozostałych niż te, których wsparcie ja osobiście popieram.
Niestety (dla nas wszystkich), obranie kierunku na praktycznie samą infrastrukturę, olewając tym samym rynek pracy (w konsekwencji pozwalając go zapełnić śmieciówkami), usługi publiczne i bezgranicznie wierząc “samoregulacji” wolnego rynku nie wyszły Polsce i wielu obywatelkom oraz obywatelom najlepiej. Nawet sposób poradzenia sobie z kryzysem finansowym w 2006–2007 roku pozostawił wiele do życzenia. Generlanie polityka zaciskania pasa, wiara w PKB jako wskaźnik ostateczny (niemal boski) oraz w politykę zero tolerancji dla dowolnego deficytu wpisały się bardzo dobrze w trendy poprzednich rządów (a także stały się punktem wyjścia dla rządów kolejnych) i w jakieś części, pośrednio przyczyniły się do wygranej PiSu w 2015 roku.
Oczywiście, są w Polsce osoby, które wspominają ten czas lepiej niż rządy B. Szydło i M. Morawieckiego. Na pewno wiele osób LGBT się ze mną zgodzi, że nagonka finansowana z budżetu państwa na każdym kroku boli bardziej niż aktywna bierność władzy i udawanie braku istnienia tematu. Szczególnie jest to prawdziwe dla osób LGBT w moim wieku, które nie musiały pracować, a jedynym zmartwieniem były prace domowe.
I tak, zwolennicy PO czy samego Tuska wymienią pewnie dużo więcej sukcesów poprzedniej ekipy. Szczególnie popularna i krążąca po Internecie jest lista sukcesów PO-PSL autorstwa Ady Zipper (która w tamtym okresie była w młodzieżówce PO, a dzisiaj mówi o niej jako o liście, przy której musiała się nieźle gimnastykować).
Ale ok, jak jednak podsumowuję rządy Tuska osobiście i czy uważam, że to jest punkt wyjścia, do którego powinniśmy dążyć po porażce PiSu (jak do takiego myślenia nakłania nas ostatnia mieszanka medialno-publicystyczna w różnego rodzajach kanałach informacji)? Nie.
Uważam, że stadionów i orlików nam na razie nie braknie, a i polityka austerity w świetle obecnego kryzysu się po prostu nie sprawdza. Poza tym, chciałbym po prostu doczekać w moim życiu równości małżeńskiej, realnie tanich leków, dostępnych lekarzy oraz zabiegów, a także godnie opłaconych nauczycieli oraz nauczycielek (poza oczywiście milionem innych rzeczy). Tego nie było przed Tuskiem, w czasach Tuska i brakuje tego obecnie.
I to powyższe skłania mnie do ostatniej refleksji w tym tekście. Jakie souveniry przywiózł nam Tusk z wycieczki po Brukseli? Niestety, Tusk niczym bardzo wyrodna matka przywiózł zabawkowe zegarki z cukierkami w środku oraz tornistry z Ben10 tylko swoim ulubionym synkom — silnym razem. Reszta, czyli córka, która musiała ogarniać dom pod jego nieobecność np. organizując największe od dekad protesty antyrządowe i sprzątać kałuże zostawiane przez podekscytowanych młodszych braci (tak jak wtedy kiedy na złość nielubianej ciotce postanowili puścić całe sąsiedztwo z dymem bombardując najbardziej ambitny finansowo międzynarodowy program od czasów 2WŚ) nie dostanie nic. Tj. nie zrozumcie mnie źle. Może i dostanie ten zabawkowy zegarek, ale średnio jest jej potrzebny, kiedy ma się więcej niż 13 lat. Tak samo jest z resztą opozycji — razem i NL. Fajnie, że Tusk obiecuje silnym razem antypis v.2.0. Na pewno umocni to morale Szubartowicza i Lisa i odbije parę % Hołowczycowi. Niemniej, taka sama oferta, którą słyszymy z ust polityków KO od blisko 6 lat nie jest atrakcyjna bardziej, kiedy sprzedaje ją po prostu inny polityk tejże bańki politycznej.
Mówiąc to wszystko chodzi mi o to, że wg mnie Tusk na (nowym) starcie nie pokazał się jako osoba, która się czegokolwiek nauczyła w pracy na emigracji, a jak nie na początku to kiedy? Nie przywiózł żadnej nowej oferty zupełnie innemu społeczeństwu, które zostawił. Nie zabłysnąć żadnym świeższym spojrzeniem na polską politykę niż robił to Grzegorz Schetyna w 2016 roku.
I tak, dla niektórych to starczy, ale naprawdę niech nikt się nie oszukuje lepiej, że wyborcy razem czy NL głosujący już za czymś na tym etapie wesprą PO w drodze do Sejmu albo zrobią to osoby niegłosujące, które nie głosują bo nie ma dla nich oferty na polskiej scenie politycznej. No chyba, że Tuskowi zależy po prostu na przepływie elektoratu pomiędzy prawicowymi partiami opozycyjnymi..